felieton 91 z „Makutryny”, 8/III/05

Zdalny kurs portugalskiego (z wymową brazylijską).
myślnik i kropka:

Andrzej Solecki, Florianópolis, SC, Brazylia

Dekalog belfra, wiek XXI

Mówimy o poziomie dojrzałym, gdzie jest już miejsce na wąs czy szminkę.

Odmianą wstępu do dekalogu jest następująca zasada.

  1. Nowoczesny i postępowy, ale trzeźwy belfer, przystępując do przedłożenia swego dekalogu zaczyna od wyjaśnienia publice z jaką liczbą należy kojarzyć sobie dekalog. Im młodsza jest publika tym większa jest konieczność takiego wyjaśnienia dla nawiązania kontaktu.

Nie muszę udawać nowoczesnego, wszak wszyscy wiedzą, że jestem z wieku XX.

  1. Numerowanie swych zasad od pierwszej może okazać się nierozsądnym. Po prawie czterdziestu latach działania na niwie edukacji (czytaj: kłapania szczęką i odbierania pensji) nie mam tyle do powiedzenia, by to wymagało dziesięciu niezależnych reguł. Być może siedem to też za dużo, to się jeszcze okaże. Tak w ogóle, przymierz dobrze twoje przesłanie do czasu, który dostałeś. Gdy jest ono małe, będzie się telepać w pustce. Oddaj czas studentom. Co by z nim nie zrobili, twoje zanudzanie ich byłoby gorszym wyjściem. Dziś zakończymy nasze spotkanie nieco wcześniej.
  2. Metodologia jest odwiecznym ratunkiem belfra. Gdy nie przygotowałeś wykładu, ucieknij się do rozważań metodologicznych. Przykładem może być zapowiedziane wyjaśnienie jak zdemaskować pustkę myślową u rozgadanych mistrzów filozofii takich jak Derrida czy Lévy-Strauss. Zabrakło czasu na staranne opowiedzenie tego, ale nie ma problemu. Zawsze można wdać się w dekalog belfra.
  3. Lepiej późno niż wcale. Na przykład wyjaśnienie sensu liczbowego słowa dekalog nie pojawiło się w regule 0, ale dało się załatwić to nieco później. Inny przykład: mądrość, którą należało przekazać studentom przed 15 laty wrzuca się do dzisiejszego wykładu. Przekaz do puli mądrości społecznej nastąpi i nieważne kto to schowa do swych notatek. (To już zahacza o punkt 2, więc o tym później.) Wyjaśnijmy to sobie: ostatnie słowa liczą się. Kto tam pamięta co mówił młody Marks. Do księg historii pójdą nasze tyrady z ostatniego okresu (o ile jest ostatni okres a nie nostalgiczne odgrzewanie swych dawnych sukcesów). Kto by pamiętał przez ile lat Gates był pomniejszym partnerem rozmów w pałacach IBM-u? Kto pamięta ile dekad śpiewał Międzynarodówkę dzisiejszy bard demokracji i wolnego rynku?
  4. Jeśli chcesz oznajmić, że coś jest łatwe do opanowania, nie wystękuj w bólach swego posłania. Głębia mistrza (intensywność jęków daje wymiar tej głębi) robi wielkie wrażenie na młodej publiczności, ale edukator jest aktorem z konieczności, nie dla przyjemności i nie celebruje swojej gry.
  5. Trener nie strzela goli i nie biega po boisku przez półtory godziny. Świetnie, jeśli trener ma sławną przeszłość na boisku, ale w gruncie rzeczy student nie musi wiedzieć, że jego mistrz potrafi rozwiązać problemy, o których mówi. Kto wie czy student nie ma silniejszej motywacji sądząc, że rozwiązawszy problem dowiedzie swojej wyższości nad mistrzem, kolegami i nieprzyjaciółmi.
  6. Głowa, gdy sprawna i z właściwą motywacją, jest jedyną częścią ciała wytwarzającą wysokie temperatury. Gdy nie ma ciepła i nadmiaru energii, nie będzie błysku. Bez błysku nie będzie ochoty na powtórzenie efektu przez innych. Podgrzewanie przez chuchanie i dbałość o błogostan edukowanego jest świetne w przedszkolu. O ile nie zastępuje poważnej rozmowy z dzieckiem.
  7. Student nie ma płci. To aksjomat, i wszyscy znani mi mistrzowie, którzy zapominali o tym, źle na tym wychodzili. Nie ma potrzeby tu rozpaczać. Dziś nie ma wiecznych studentów, po paru latach jego (jej) status zmienia się i wtedy rozmowa jest całkiem inna. A odrobina cierpliwości zrobi dobrze dla studiów owej osoby.

O, jakoś dojechaliśmy do dziesiątki? No to możemy oznajmić trzy najważniejsze reguły. Cała reszta była łagodnym ale nieistotnym przygotowaniem do przedstawienia ich.

  1. Nauczanie nie istnieje. W świecie wykształcenia jest tylko uczenie się. Czy mogę przypomnieć, że angielskie to drill to trenować, ale także borować? Wykształcenie to wypełnianie, a nie tworzenie dziur w głowie.
  2. Działania edukacyjne mają sens statystyczny. Mile jest mieć inteligentych i sympatycznych uczniów, ale co to warte jeśli zamkną się w sobie, w swoim pięknie i nie przekażą dalej posłania. To nieprawda, że dla przetrwania najlepsze są katakumby. Śmigłe słowo na świeżym powietrzu może zapewnić dłuższe trwanie idei niż zalakrowanie go w butelce.
  3. Popularna mądrość rzecze: rób tak jak mówię, nie rób tak jak robię - i może to czasami jest prawdą, ale nie przy następującej zasadzie: wnioski wyciąga się z błędów, nie z sukcesów. Dlatego sukces jest błędem edukacyjnym a błąd jest podstawowym narzędziem edukacji. Belfer nie może tu popełnić błędu i nastawać na świetne wykończenie każdego etapu czy forować studentów - „pewniaczków”. Jeśli student przyzwyczai się, że musi trafiać w 10-kę a błędy trzeba wyrzucać do kosza, później nie odzwyczai się od tego. Stanie się maszynką od posiadania racji, zamiast poszukiwaczem nowych znaczeń w starym tekście.

Até logo.


 strona    po polsku