Andrzej Solecki, Floripa 2000

„Mój mizerny utarg” - Glossa


[Foto: Bohdan Paczkowski]
Fotografia z „Rzeczpospolitej”,
16 września 2000
Właśnie przeczytałem w ,,Donosach'', że Jerzy Giedroyc odszedł. Smutne. Ktoś taki jak On czy Alister Cooke. Albo Bertrand Russell. Powinni być tu na zawsze.

Przypomniałem sobie jak wziął do ręki tę kartkę z moim tekstem, parsknął śmiechem i powiedział: ,,dobrze, biorę to''. Przypuszczam, że po napisaniu go (zamierzonego jako ćwiczenie na zdania nie dłuższe niż pięć słów) potrzebowałem paru minut by zrozumieć co wychynęło ze mnie przeskakując na papier. Jestem przekonany, że pan Giedroyc potrzebował na to tylko sekundy.

Wygładzanie tych linijek zajęło sporo czasu. Wśród innych wykończeniowych zabiegów była bardzo pouczająca rozmowa ze znanym specjalistą od starożytnej historii (z Bonn) o różnicach między pax romana oraz pax sovietica. Taaa, chciałbym, by było mnie stać na tak szczegółowe zadbanie o wszystko, co piszę, zanim próbuję przedstawić to ludziom.

Tak, to było parę lat przed nastąpieniem Sławnych Wydarzeń. Kardynał Wojtyła miał czekać jeszcze ponad rok na zostanie Papieżem, elektryk Wałęsa zarabiał na swoje utrzymanie w Stoczni Gdańskiej, Berliński Mur sprawiał solidne wrażenie Tysiącletniej Rzeczy.

Jak więc stało się, że mi się to napisało? Brakuje w moim życiorysie udokumentowanych historii o paranormalnych zdarzeniach, nie ma ani cienia Nostradamusa. Nigdy nie przymierzałem się do oddzielenia białka od żółtka potęgą Umysłu, zawsze używałem do tego skorupki jajka. W najlepszym razie byłem w stanie czytać - ale nie napisać - ,,L'Empire Eclaté''. A więc …

Cóż, mówią, że gdy Nasz Pan chce być słyszany, może użyć oślego głosu …