Wartość tych wspomnień upatruję także i w tym, że w polskiej literaturze prawie nie ma obiektywnych relacji ze służby w Armii Czerwonej. Jest ona demonizowana jako siedlisko niemal podludzi, a nie zwyczajnych osobników. Dotyczy to być może w ogóle Rosji. Kiedyś w Krakowie spędzałem święta u pewnej dziewczyny. Była tam też babcia, starsza nobliwa pani, żona dyrektora gimnazjum z Namysłowa. Opowiadała jak wyglądało wyzwolenie Krakowa przez Armię Czerwoną. Za namową innych udała się nad Wisłę i zobaczyła tam hordy Dżingiz-Chana moczące nogi w rzece. Taki był duch tej relacji. Poczułem się nieco dotknięty, bo wśród tych hord mogli przecież być i moi krewni, może nawet całkiem bliscy.
Drogi Panie Profesorze, niedawno ukończyłem czytanie wszystkich trzech tomów Pana wspomnień. Podziwiam Pana odwagę i spokój z jakim przyjmował Pan przeciwności losu, a było ich mnóstwo. Jestem Panu wdzięczny za napisanie tych wspomnień, przy okazji zmieniły one radykalnie moje spojrzenie na Ukraińców, których tak często pokazuje się jeszcze w negatywnym świetle. Życzę Panu dużo zdrowia. Z poważaniem, Stanisław Świątkowski
Osoby (nieukrywające się pod pseudonimami) chcące ujrzeć tu swoje uwagi na temat wspomnień Bolesława Gleichgewichta proszę o podanie swego adresu mail-owego oraz (tylko do mojej wiadomości, dla sprawdzenia rzetelności danych) telefonu stacjonarnego lub skype'owego. Mój adres to andsolbr małpa gmail kropa com