______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________

  Piatek, 26.03.1993          ISSN 1067-4020                   nr 68
_______________________________________________________________________

W numerze:
            Slawomir Sapieha,
               Jurek Krzystek - Wyprawy krzyzowe - cz. II
                 Ludwik Lewin - Wyzwania dla Europy.
                                   Rozmowa z Bronislawem Geremkiem
             Adach Smiarowski - W podwiazaniu
                Jacek Walicki - Myszy i ludzie
                Wlodek Kaplan - Swobody obywatelskie w EWG
                                   ze szwedzkiej perspektywy
          Maciek Blasikiewicz - Karac, nie karac?
              Jerzy Remigioni - Odpowiedz M. Blasikiewiczowi
________________________________________________________________________

[Od Red. dyz.: Poza przedrukiem wywiadu z B. Geremkiem w dzisiejszym
numerze same materialy oryginalne, napisane specjalnie dla "Spojrzen".
W nastepnym numerze z okazji zblizajacej sie Wielkanocy poszerzymy nasz
kacik kulinarny, specjalnie o wypieki zwane mazurkami. M.B_cz]
________________________________________________________________________

Slawomir Sapieha 
Jurek Krzystek


                         WYPRAWY KRZYZOWE - cz. II
                         =========================

W roku 1192 Ryszard Lwie Serce zawarl pokoj z Saladynem gwarantujacy
dostep chrzescijan do miejsc kultowych w Ziemi Swietej. Trwalym
osiagnieciem Trzeciej Krucjaty bylo zdobycie Cypru. W latach nastepnych
zaczal on zyskiwac coraz bardziej na waznosci, stajac sie tez baza dla
nastepnych wypraw krzyzowych.

Czwarta wyprawa krzyzowa (1202-1205), ktorej inicjatorem byl papiez
Innocenty III, miala bardziej znaczenie polityczne i ekonomiczne niz
religijne. Poczatkowo miala doprowadzic do pokonania Egiptu i odzyskania
Jerozolimy, jednakze pod wplywem finansujacych wyprawe Wenecjan
skierowano ja na Konstantynopol, gdzie wowczas toczyla sie walka o
wladze. W 1204 r., w imie interesow Wenecji, miasto zostalo zdobyte,
doszczetnie spladrowane, a ludnosc zmasakrowana. W wyniku wyprawy na
tronie bizantyjskim zasiadl Baldwin z Flandrii, jeden z przywodcow
wyprawy, tworzac tzw. Wschodnie Cesarstwo Lacinskie. Cesarstwo to nie
przetrwalo jednak dlugo, w 1261 r. wladze odzyskal cesarz z dynastii
bizantyjskiej.

Czwarta krucjata przyniosla calkowity upadek idei wypraw krzyzowych.
Barbarzynstwa krzyzowcow w Konstantynopolu utorowaly droge przekonaniu,
ze polityczne interesy papiestwa, ambicje niektorych wladcow i ksiazat
oraz interesy handlowe miast wloskich nie maja nic wspolnego z wiara.
Skutkiem tej wyprawy bylo wykopanie miedzy kosciolem rzymskim i
wschodnim przepasci nie do pokonania do dzis.

Piata wyprawa (1212 r.), tzw. `Krucjata Dziecieca' byla wlasciwie
pielgrzymka dzieci francuskich, niemieckich i wloskich (glownie
chlopskich). Wierzono, ze ich niewinnosc i zapal doprowadza do
odzyskania Jerozolimy (na wydarzeniach tych zostala m.in. osnuta
powiesc J. Andrzejewskiego "Bramy Raju"). Skonczylo sie tragedia.
Dzieci, ktore nie zginely z chorob, wycienczenia i z glodu, zostaly
sprzedane przez kupcow genuenskich i weneckich jako niewolnicy. Trzy
lata pozniej ruszyla czesc wojskowa wyprawy, aczkolwiek niewielka.
Cesarz Fryderyk II Hohenstauffen mimo zlozonej papiezowi obietnicy
udania sie na krucjate, nie uczynil tego. Motywacje byly niejasne. Mogly
byc zwiazane z jego wielokulturowym wychowaniem i ulubionym srodowiskiem
(sycylijsko-arabsko-greckie). Byc moze nie byl tez przekonany co do
filozofii krucjat. W wyprawie tej uczestniczyl rowniez Franciszek z
Asyzu, pozniejszy swiety. Mimo oporow legata papieskiego Pelagiusza
poruszal sie miedzy obiema wojujacymi stronami. M.in. spotkal sie z
sultanem, ktory wyrazil zgode na zalozenie chrzescijanskiego klasztoru w
Ziemi Swietej. Piata krucjata byla jednoczesnie ostatnia, w ktorej
organizowanie aktywnie zaangazowane bylo papiestwo.

Szosta wyprawa krzyzowa wyruszyla z Italii w 1227 r. Gdy Fryderyk II raz
jeszcze opoznial przylaczenie sie do wyprawy tlumaczac to choroba,
papiez Grzegorz IX oblozyl go klatwa. Ostatecznie dolaczyl do krucjaty
rok pozniej. Wykorzystujac osobiste powiazania i kontakty oraz autorytet,
jakim cieszyl sie wsrod wyznawcow islamu, droga rokowan i bez zadnych
walk odzyskal Jerozolime. Odpowiedzia byl interdykt papieski nalozony na
Ziemie Swieta (1229). Mimo to Fryderyk w czasie skromnej uroczystosci,
zbojkotowanej przez duchowienstwo, koronowal sie na Krola Jerozolimy,
sam sobie zakladajac korone na glowe. Bylo to jednak krotkotrwale
osiagniecie. W 1244 r. Jerozolima zostala ponownie i tym razem
ostatecznie zdobyta przez muzulmanow. Samo Krolestwo Jerozolimy mialo
jeszcze przetrwac pol wieku, ale pozbawione swej stolicy i na ciagle
kurczacym sie terytorium.

Pozniej jedynie jeszcze krol francuski Ludwik IX kontynuowal idee wypraw
krzyzowych, ale nie mialy juz one wiekszego znaczenia. W czasie osmej
wyprawy (1270) w wyniku zarazy zmarl (wraz ze swoim mlodym synem Janem
Tristanem) pod Tunisem, kladac tym samym kres krucjatom bliskowschodnim.
Zdobycze chrzescijanstwa w Palestynie nie utrzymaly sie dlugo. W 1292
roku ostatnia twierdza krzyzowcow, Akra, zostala zajeta przez
muzulmanow.

Na pewien czas idea wypraw krzyzowych odzyla w XV wieku. Wobec
gwaltownie wzrastajacego zagrozenia dla Bizancjum i panstw balkanskich
ze strony Turkow Osmanskich, cesarstwo bizantyjskie zawarlo krotkotrwala
unie z Rzymem (sobor we Florencji, 1439 r.) uznajac zwierzchnictwo
papieza nad Kosciolem wschodnim. Pod wplywem legata papieskiego
Cesariniego gloszacego haslo krucjaty, krol Polski i Wegier Wladyslaw
III wyruszyl na Turkow. Wyprawa ta, fatalnie zorganizowana i dowodzona,
zakonczyla sie kleska i smiercia krola pod Warna.


                        Wynik wypraw krzyzowych
                        -----------------------

Wyprawy krzyzowe byly olbrzymim przedsiewzieciem, skutki ktorego mialy
odbic sie na obliczu Europy silnym pietnem. Mozna je rozpatrywac
w wielu aspektach:

Historycy podkreslaja, ze krucjaty przyniosly ogromne korzysci
polityczne zarowno papiestwu jak i miastom wloskim. Dzieki wyprawom
papiestwo zdolalo podporzadkowac sobie potegi swieckie, feudalow i
rycerstwo Zachodu. Wyprawy przyniosly ogromne pomnozenie majatku
Kosciola, gdyz w zamian za gotowke niezbedna na pokrycie kosztow oreza
i wyprawy, Kosciol przejmowal od rycerstwa i feudalow majatki ziemskie.
Wielkie korzysci wyniosly z krucjat rowniez miasta wloskie, zwlaszcza
portowe, jak Wenecja, Genua i Piza, glownie poprzez zaopatrywanie samych
wypraw krzyzowych, jak i Krolestwa Jerozolimskiego, zapewnianie
transportu morskiego oraz ogolnie dzieki rozkwitowi handlu
lewantynskiego.

Krucjaty poszerzyly rowniez w ogromny sposob horyzont myslowy
Europy. W chwili pierwszej konfrontacji z silami muzulmanskimi
horyzont ten byl bardzo waski - jak napisalismy na wstepie, wyprawy
krzyzowe rozpoczely sie u schylku Wiekow Ciemnosci. Gdy konczyly sie
dwiescie lat pozniej, Europa znajdowala sie juz we wspanialym rozwoju,
budowano ogromne katedry gotyckie, zakladano uniwersytety i
prowadzono handel miedzynarodowy, poprzednio martwy przez stulecia.
Zapewne byl to rowniez wplyw kontaktu z duzo wowczas bardziej
rozwinieta kultura arabska i ogolnie muzulmanska.

Byly jednak rowniez i aspekty mniej pozytywne. Jak cytowalismy
wczesniej, krucjaty rozpoczely sie od masowych masakr cywilnej
ludnosci Europy, a pozniej Bliskiego Wschodu. Brutalnosc rycerstwa
europejskiego zostala nastepnie usankcjonowana i stala sie kanonem
na dlugie stulecia. Mielismy nieszczescie sami sie o tym przekonac
na przykladzie Krzyzakow, stosujacych metody przeniesione zywcem z
Ziemi Swietej.

Innym ponurym dziedzictwem krucjat byly pogromy antyzydowskie. Juz
uczestnicy `Krucjaty Wiesniaczej' uznali, ze nie trzeba udawac sie
az do Ziemi Swietej, aby walczyc z `niewiernymi', skoro sa tacy i
pod reka (glownie w Nadrenii). Odtad pogromy towarzyly niemal kazdej
krucjacie. W efekcie, w Europie, zwlaszcza na Zachodzie, nasilily sie
postawy antysemickie. Juz w XIII w. zaczeto wydzielac Zydom odrebne
dzielnice w miastach (getta), nakazywano im nosic specjalne oznaki,
stroj wyrozniajacy ich sposrod pozostalych mieszkancow itp. Wtedy
tez rozpoczal sie masowy naplyw Zydow do Polski i innych krajow
wschodniej Europy, jako ze kraje te ofiarowaly schronienie przed
masakrami i przesladowaniami.

Ciemna plama na wyprawach krzyzowych jest zdobycie Konstantynopola,
ktore doprowadzilo do zniszczenia tego swietnie prosperujacego ogniska
cywilizacji chrzescijanskiej. Mimo, ze Bizancjum mialo jeszcze
przetrwac dwa wieki, nigdy juz nie podnioslo sie po tym ciosie z
upadku. W 1453 r. Konstantynopol zostal zdobyty przez Turkow, co tym
samym zamknelo historie Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego.

Wreszcie, wyprawy krzyzowe mozna widziec (byc moze analogia jest dosc
daleka, ale jednak) jako prototyp pozniejszych podbojow kolonialnych.
Motywy pierwotne byly wprawdzie inne - w wypadku krucjat przede
wszystkim religijne, w wypadku wypraw do Ameryki glownie ekonomiczne,
ale po pewnym czasie nastapilo w obu wypadkach polaczenie tych
elementow. Zauwazmy, ze pomiedzy ostatnia krucjata, a wyprawa Kolumba
minelo nie wiecej niz 200 lat. W istocie konkwista, czyli zdobycie
Ameryki przeprowadzona zostala bardzo podobnymi metodami, jak zdobycie
Ziemi Swietej (o podobienstwach miedzy tymi wyprawami pisze m.in.
J. Tazbir w artykule cytowanym na zakonczenie).

Krucjaty byly konfliktem roznych kultur. Naprzeciwko siebie stanely:
wysublimowana, dosc juz dekadencka kultura arabska, przejeta przez
nie-arabska ludnosc muzulmanska, oraz brutalna i nieokrzesana sila
przybyszow z Zachodu. Konfrontacje takie zdarzaly sie w historii od
niepamietnych czasow i bardzo czesto przegrywala w nich kultura
wyzsza. Historia jednak chodzi zyzgzakami i w tym wypadku stalo sie
inaczej. Dlaczego? Byc moze dlatego, ze znalazla sie na Bliskim
Wschodzie sila o brutalnosci rownej krzyzowcom. Byli to Mamelucy,
ktorzy mieli decydowac o losach tamtego rejonu swiata przez nastepne
kilka stuleci. Ale, jak powiadaja, to juz zupelnie inna historia.


                                               Slawomir Sapieha
                                               Jurek Krzystek
-------------------------------
Zrodla:

Jerzy Wyrozumski, "Historia Polski", PWN 1988;
Julia Tazbir, "Historia Sredniowiecza" (1982);
Alf Henrikson, "Through Ages", Crescent Books, New York, 1983;
Sir John Glubb, "The Lost Centuries", Hodder & Stoughton, London 1967;
Hans E. Mayer, "The Crusades", Oxford University Press, Oxford 1988;
Sir Charles Oman, "Dark Ages", Rivingtons, London 1908;
Encyclopaedia Britannica;
Janusz Tazbir, "Polityka" nr 42/1992.

_______________________________________________________________________

[Zycie Warszawy, 8.02.1993, przepisal J.K_uk]


                         WYZWANIA DLA EUROPY
                         ===================

       Bronislawa Geremka widok na Warszawe, Maastricht i Sarajewo,
       Rozmowa przeprowadzona przez Ludwika Lewina w Paryzu.

- Mial pan juz cztery wyklady i seminaria w paryskim College de France,
tej najbardziej chyba prestizowej uczelni francuskiej, ktora postawila
pana na czele swej Katedry Miedzynarodowej. Sala za kazdym razem jest
zatloczona, wsrod tlumu rozpoznaje sie wielu znamienitych
przedstawicieli swiata intelektu i kultury oraz znane postacie zycia
publicznego Francji. Moze to stwarzac wrazenie, ze jest nad Sekwana
ogromne zainteresowanie Polska i Europa Srodkowa. Tymczasem w prasie
rzadko tylko i z trudem udaje sie znalezc notatki o Polsce, a
dziennikarze skarza sie, ze w redakcjach nie sa w stanie przepchnac
zadnych polskich tematow.

- Niestety, panska konstatacja jest prawdziwa. Natomiast sadze, ze
takie poczynania, jak moje konwersatorium w College de France, sa
sposobem na przywrocenie znaczenia temu, co sie dzieje w naszym kraju.
Choc wcale nie chcialbym, zeby Polska nagle znalazla sie na pierwszych
stronach gazet, bo to bylby najpewniej zly znak - na pierwszych
stronach gazet jest Bosnia i Hercegowina, czy Somalia.

Natomiast jestem przekonany, ze w tej chwili przyszlosc Europy nie
zalezy od tego, czy Maastricht zostanie zrealizowany. Przyszlosc Europy
zalezy od tego, jak potrafi ona odpowiedziec na wyzwanie, ktorym jest
istnienie krajow takich, jak Polska, Czechy, Wegry, Slowacja, ktore
odpowiadaja wymogom traktatu rzymskiego, bo sa krajami demokratycznymi
w Europie, krajami opartymi na zasadach gospodarki rynkowej, a ktorych
Wspolnota Europejska nie przyjmuje.

Dlaczego nie przyjmuje? Dlatego, ze nie ma recepty na to, jak to
zrobic, azeby ogromne koszty transformacji dokonujacej sie w naszych
krajach nie przeszly na jej barki. A konieczne jest uswiadomienie, ze
istnieje mozliwosc rozsadnego wyjscia z tej sytuacji, ze to jest wazne
dla Europy, i ze my tu nie przychodzimy z reka wyciagnieta po wsparcie.
Wreszcie, ze kraje Europy Srodkowej przynosza cos niezwykle waznego.
Nie wiem, czy my sami to utrzymamy, ale w tej chwili przynosimy -
rodzaj zaangazowania w zycie publiczne, w ktorym laczy sie obywatelski
obowiazek oraz poczucie wlasnej tozsamosci. Jedno i drugie jest w
kryzysie. Poczucie obywatelskie w naszych krajach w tej chwili ustepuje
niekiedy apatii, wycofywaniu z zycia politycznego. Poczucie narodowe
niekiedy przeradza sie w nacjonalizm. Ale nie ma zadnego powodu, aby
jedna i druga szansa byla zagrozeniem. Przeciwnie, mysle, ze to jest
to, co my do Europy przynosimy. Slowem, sadze, ze Polska moze i powinna
stac sie waznym miejscem w tworzacej sie Europie, ale tez wiele zalezy
od nas.

Nie chcialbym przypisywac jakiejkolwiek roli politycznej moim zajeciom
w College de France, ale sadze, ze stanowia one, wsrod wielu innych
imprez, pewne pobudzenie klasy intelektualnej tego miasta, ktore ma dla
Europy znaczenie niezwykle.

- Powiedzial pan profesor, ze integracja krajow waszego regionu ze
Wspolnota Europejska jest wyzwaniem dla krajow, ktore juz sa we
Wspolnocie. Niektorzy politycy francuscy zdaja sobie sprawe z tego
wyzwania, jakos to wyslawiaja, po czym jakby uciekaja. Bylo to bardzo
charakterystyczne podczas kampanii przed referendum maastrichckim,
szczegolnie w wypowiedziach neogaullistowskich. Do jakiego stopnia
panskim zdaniem, w tym swoistym, niejako pustym okresie konstrukcji
Europy, miedzy podpisem a ratyfikacja ukladu maastrichckiego, sprawa
krajow Europy Srodkowej jest tu konkretnie brana pod uwage?

- Wydaje mi sie, ze sprawa krajow Europy Srodkowej uzywana jest
instrumentalnie przez politykow zachodnich. Jedni poslugiwali sie nia,
zeby wystepowac przeciwko traktatowi maastrichckiemu, mowiac, ze zamyka
on drzwi przed krajami Europy Srodkowej, drudzy agitowali za jej pomoca
za traktatem... Ja nie mialem zadnych watpliwosci, ze jest to traktat,
ktory lezy w interesie nie tylko Europy Dwunastu, ale w interesie
Europy po prostu. Nie ma przeciwienstwa miedzy poglebianiem sie
integracji europejskiej a rozszerzaniem sie Wspolnoty Europejskiej.
Trzeba miec jednak swiadomosc, ze struktury Europy Dwunastu
uksztaltowaly sie podczas zimnej wojny. I do tej pory Wspolnota nie
potrafi wyjsc ze sposobu myslenia o swiecie, ktory zwiazany byl z
podzialem Europy na dwie czesci.

Uklad o stowarzyszeniu, jaki Europa Dwunastu nam zaproponowala, w moim
przekonaniu, rzeczywiscie stwarza wielkie szanse. I dla Europy, i dla
nas. Ale trzeba postawic sobie pytanie, ktorego zachodni politycy
unikaja - jakie sa koszty i zyski takiego ukladu. Ukladowi do tej pory
nie towarzyszy zaden kontekst polityczny - to, co nic nie kosztuje
Europy Dwunastu, a mianowicie zwiazki i przyrzeczenia dotyczace
problemow bezpieczenstwa, kooperacji politycznej. Otoz w tej dziedzinie
Dwunastka nic nie zrobila. Lub prawie. A zatem, jezeli zredukowac uklad
o stowarzyszeniu do ukladu celnego - po prostu dwie sfery gospodarcze
sie umawiaja co do sposobu taryf celnych - to trzeba powiedziec, iz
prawda jest surowa dla krajow Europy Srodkowej.

Przystosowanie do rynku europejskiego, do jego wysokich kryteriow,
oznacza wysokie koszty, oznacza zagrozenie. Kazdy konsument w krajach
Europy Srodkowej wie, jak latwo teraz kupic francuska wode mineralna, a
jak trudno kupic polska. I moglbym dlugo wyliczac te produkty. Ale
chodzi mi o to, ze przystosowanie celne zwiazane jest z kosztami. My
ponosimy te koszty. Te koszty ponosily kraje, ktore wchodzily do
Wspolnoty - Grecja, Hiszpania, Portugalia. Tylko ze ze wzgledu na
czlonkostwo, uczestnicza one w funduszach solidarnosci Wspolnoty. A my
nie. Czyli, ze jest rozdzwiek miedzy slowami o pomocy, ktore padaja ze
strony Wspolnoty Europejskiej, a rzeczywistoscia, ktora wydaje sie byc
calkowicie przeciwstawna, bo te biedne kraje, w trakcie transformacji,
zostaja w pelni obciazone kosztami przystosowania do gospodarki
europejskiej. Moja konkluzja zatem jest taka - w chwili obecnej musi
nastapic uswiadomienie sobie przez politykow Wspolnoty europejskiej, ze
do tej pory wyzwanie roku 1989 nie znalazlo adekwatnej odpowiedzi ze
strony Zachodu.

- Czy nie sadzi pan, ze polska dyplomacja, czy moze szerzej, polska
polityka, powinna znalezc jakies metody spektakularnych inicjatyw,
ktore by przypomnialy o tym politykom, a przede wszystkim opiniom
publicznym Zachodu.

- Mysle, ze polityka i dyplomacja powinny byc realistyczne. A
spektakularnosc nie pomaga skutecznosci takich dzialan. Natomiast,
poniewaz sytuacja jest niedobra i trzeba myslec, jak ja zmienic, sadze,
ze glownym sposobem zmian moze byc presja na opinie publiczna krajow
zachodnich. Spektakularne dzialania moga pobudzic opinie publiczna
Zachodu, przywrocic jej zainteresowanie dla tego, co sie dzieje w tej
chwili w Europie Srodkowej i Wschodniej. Dopiero przez nacisk opinii
publicznej mozemy uzyskac takze zainteresowanie kol politycznych. Czy
tylko politycy moga to uczynic? Nie wiem, ale odwolywalbym sie takze do
dzialan spolecznych, bo nie jest dobrze, gdy polityka zagraniczna jest
sfera wylacznie dzialan gabinetowych. Proces `uspolecznienia' - slowo
jest nieprecyzyjne i troche frazesowe - polityki zagranicznej, ma swoje
znaczenie. We wszystkich krajach demokratycznych, obok rzadu, resortu
spraw zagranicznych, istnieja instytucje, ktore wywieraja wplyw,
formuja opinie w wielkich stolicach politycznych. My tym wszystkim nie
dysponujemy. Natomiast dysponujemy pewnym czynnikiem, do ktorego
jeszcze nie potrafimy sie odwolac, mianowicie ogromnym srodowiskiem
polskiej diaspory, ktora nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale takze w
krajach europejskich moze stac sie czynnikiem pobudzania zainteresowania.
To wszystko powinnismy traktowac jako kapital zakladowy, ale po to,
azeby on zaczal funkcjonowac, trzeba odpowiednich, madrych dzialan.
Do tej pory - mysle - nie zawsze potrafimy to czynic.

- Czy Balkany nie sa o wiele bardziej bezposrednim wyzwaniem dla
Wspolnoty Europejskiej? Czy okrutna wojna miedzy narodami bylej
Jugoslawii nie stanowi jakiejs tragicznej proby nie tylko dla
kontynentu, ale i dla swiata? Jak pan ocenia stosunek Europy i Francji
do tej wojny?

- To oczywiste i niemal banalne - jest to rozdzierajacy dramat. I gdy
sie mysli, ze codziennie dokonuja sie tam akty gwaltu i przemocy, ze
leje sie krew, to jest to plama na sumieniu europejskim. Ze jest to
mozliwe i nikt nie jest w stanie tego powstrzymac i temu zapobiec.
Odpowiedzialnosc systemu komunistycznego niechaj ma swoje miejsce w
interpretacjach intelektualnych. Jest ona niewatpliwa. Ale trudno w
takiej sytuacji mowic sobie, ze winna jest przeszlosc. Gdy pomyslec, ze
Akademia Serbii byla tym srodowiskiem, ktore pierwsze `zracjonalizowalo'
program nacjonalistyczny, to nasuwa sie problem odpowiedzialnosci
intelektualistow. Mysle tez o odpowiedzialnosci politykow, ktorzy
rozgrywali swoje interesy. Szczegolna zapalczywosc i nerwowosc ze
strony Niemiec wobec sytuacji w Jugoslawii na pewno nie sprzyjala jej
lagodzeniu. Przeciwnie, pospiech i stronniczosc zaangazowan mozna uznac
za element rozgrywania tego konfliktu.

Czy rzeczywiscie moglo byc inaczej? Nikt nie jest w stanie na to
odpowiedziec, bo jest tak, jak ekrany telewizorow nam to pokazuja.
Sadze, ze gdyby Europa byla zdolna od samego poczatku, dwa lata temu,
rok temu, reagowac w sposob jednoznaczny, nie akceptujac zwyciestwa
przemocy, wowczas tok bylby inny. Gdyby kraje Wspolnoty Europejskiej
nie myslaly przede wszystkim o tym, jak realizowac wlasne, partykularne
interesy, byc moze nie potoczylyby sie losy tej wojny w taki sposob.

- Jak pan powiedzial, o tym sie juz nigdy nie przekonamy. Mamy sytuacje
dzisiejsza. To, ze sie nie reagowalo wczoraj, nie jest
usprawiedliwieniem, zeby nic nie robic i dzis.

- Uwazam, ze rzecza najwazniejsza jest stworzenie warunkow do dialogu
politycznego wewnatrz krajow bylej Jugoslawii, stworzenie takich
warunkow, azeby taki dialog mogl przyniesc polityczne skutki. Podkreslam
- polityczne - dlatego, ze do dialogu spolecznego nie dojdzie sie tak
latwo, a pamiec o tym, co sie dzialo, bedzie dlugotrwala. Po drugie,
jesli obecnie prawo do ingerencji humanitarnej zaczyna zdobywac sobie
poparcie nawet najbardziej formalistycznych interpretatorow prawa
miedzynarodowego, to dlatego, ze jezeli w innych przypadkach mozna miec
watpliwosci, to tu nie. Tu sie dokonuje zbrodnia. I ingerencja
humanitarna, wspomagajaca tych, ktorzy gloduja, tych, ktorzy sa w
obozach koncentracyjnych jest niewatpliwym zadaniem Europy, od ktorego
nikt i nic nie moze jej uwolnic.

Po trzecie - chce powiedziec cos, co trudno mi przychodzi sformulowac -
uwazam, ze niekiedy niezbedne jest, zgodne z prawem miedzynarodowym
zastosowanie sily. I uwazam, ze slabosc reakcji europejskiej sprzyja
temu, ze przemoc bierze gore. Jest to niedobra lekcja dla analogicznych
sytuacji, ktore pojawic sie moga na swiecie.

Sadze, ze jezeli teraz rozpoczac od rzeczywistej, pelnej kontroli lotow
nad Bosnia, to juz byloby to sygnalem, ze Europa i Narody Zjednoczone
podjely decyzje rzeczywistych dzialan. Ale nie sposob do tego sie
ograniczyc. Mysle, ze jezeli trwac beda dzialania wojskowe poteznej
armii serbskiej, ktorej towarzysza ugrupowania paramilitarne, na
ktorych ciazy ogromna odpowiedzialnosc, to wowczas ze strony Europy i
ONZ powinna nastapic reakcja, ktora sprawi, ze kierownictwo wojskowe
popychajace ku awanturze, bedzie mialo swiadomosc, na jakie ryzyko sie
naraza.

Z tej oceny sytuacji wynika moje zainteresowanie inicjatywami
francuskimi. Przywiazuje duze znaczenie do tego, co minister akcji
humanitarnej, Bernard Kouchner podejmuje od wielu lat. Bylem
uczestnikiem koncertu pokojowego w czasie wojny, w Dubrowniku, ktory
budzil jakby sumienie swiata. Wydawalo mi sie, ze moze to i mala rzecz,
ale taka wlasnie, ktora moze miec pewien sens i skutek.

Pomoc, ktora organizuje Bernard Kouchner i instytucje europejskie dla
wyzwolenia ludzi z obozow koncentracyjnych, dla glodujacych, ma ogromne
znaczenie. Ale przyznam, ze na razie nie rozumiem, czy Francja ma jakis
plan, ktory moglby sie kryc za zapowiadana przez ministra spraw
zagranicznych, Rolanda Dumasa, akcja uwalniania obozow koncentracyjnych.
Nie wiem, czy byla to tylko polityczna retoryka, czy za tym jest jakis
program. Natomiast sadze, ze francuska opinia publiczna w tej chwili
jest rzeczywiscie wrazliwa na sytuacje Jugoslawii, i ze bedzie ona
wywierac presje na kola polityczne, aby podjely decyzje i dzialania.

                                         Rozmawial Ludwik Lewin, Paryz
_______________________________________________________________________

Adach Smiarowski 


                         W PODWIAZANIU
                         =============

do rozmowy z p. Gilbertem Levine, donosze uprzejmie acz niespiesznie.
Brak pospiechu jest spowodowany okolicznosciami ode mnie zaleznymi, co
nie znaczy, ze moge nimi kontrolowac do woli lub wcale.

Orkiestra Filharmonii Krakowskiej, slusznie przezwana grupa artystow ze
spalonej filharmonii, w sumie sztuk 90, odfrunela juz byla do m.
Krakowa, lecz pamiec o nich serdeczna zywie. 2 marca, ciupasem z Bostonu
przybywszy, wystapili w Kennedy Center w Waszyngtonie. Na te
okolicznosc dyrekcja rzeczonego Centrum kazala nawet omiesc srodek
obskurnej sceny Sali Koncertowej, zeby pokazac hetkom-komunistom-
petelkom, jak wyglada Prawdziwy Zachod. Ze jednak, w miedzyczasie paru
ostatnich lat, orkiestranci wliczyli sie juz do Mlodego i Jedrnego
Kapitalizmu, katy pozostawiono w liberalnym brudzie, ktory akuratnie
harmonizowal z zakurzonymi scianami kulturnej stolecznej chluby.

Nie ma co wydziwac, bo uczte serwowano dla zmyslow uchowo-sluchowych i
za okowo-wzrokowe dyrekcja etc. nie odpowiada, i bardzo dobrze. Za te
pierwsze tez nie odpowiada, ale to nie ma nic do rzeczy zarowno. Umowa
spoleczna polega na nabywaniu droga kupna biletow i zachwycaniu sie. To
warunki strony publicznosci. Druga strona sie nie identyfikuje, ale
jest na tyle przyzwoita, ze zapewnia dach nad glowa, co jest szczegolnie
praktyczne w czas deszczowy dla grajacych na tubie. Kontrakt zawiera
sie przy zakupie kart wstepu. Osoby kulturalne bula po trzy dychy na
dlugo przed impreza, osoby inteligentne, nieco pozniej, po dwie dychy,
ludzie rozumni placa za te przyjemnosc szesc piecdziesiat tuz przed
spektaklem. Kazdy siada, gdzie chce, bo we wtorek wieczorem nawet
darmowy striptyz nie zawlosilby lysin na sali.

Pan Levine rozgrzal orkiestre w krotkich abcugach za pomoca trzech
kawalkow staropolskich Henryka Mikolaja Goreckiego. Milosnikom
dodekafonii Gorecki wywinal niezlego figla, bowiem mamy tu nie tylko
zupelnie wdzieczna melodyke, ale i calosc jest nienowoczesnie strawna.
Oparta na sredniowiecznej muzyce polskiej, kompozycja ta poprzedza nieco
pozniejsza, rownie przyswajalna Muzyke Staropolska.

Po tej gimnastyce nastapilo clou programu, jak przystalo na polska
orkiestre, koncert Frycka. Otrzasnawszy sie nieco po pierwszym swym
wybryku symfonicznym w f-moll nastolatek Frycek Szopen wkroczyl w
powazny wiek lat dwudziestu jako Fryderyk Chopin. Utrata wtedy jeszcze
nie smierdziala i lato mozna bylo spedzic w okolicy uganiajac sie za
dziewkami po chaszczach. Tak czynili kadeci i wiadomo czym sie to
skonczylo w listopadzie. Natomiast Fryderyk mial slabe zdrowie i lato
1830 roku spedzil nad, za przeproszeniem, partytura. Chociaz on nie
spartaczyl.

Lat 163 po tym tworczym mozole, zasiadla do fortepianu Steinway (wazne,
zwlaszcza dla sprzedajacych ten sprzet) w Waszyngtonie p. Janina
Fijalkowska, jak samo nazwisko sugeruje, Kanadyjka z Montrealu. Piekna
kobieta, zarowna z daleka jak z bliska. Przybrana byla w suknie
wieczorowa swiadczaca o tym, ze Pan Bog jest nie tylko sprawiedliwy ale
i umiarkowany, i nie obdarza czlowieka wyrafinowaniem w dwoch
dziedzinach sztuki, coby sie komus w glowie nie zaczelo przewracac i nie
chcial sie pchac z lokciami na Parnas. Co do lokci samych, to byly
bardzo a propos, w stylu brillant, przez co blyszczaly romantycznie jak
robaczki swietojanskie w szczypiorku sukni, co jest eleganckim
okresleniem trawiastego odcienia zieleni, na ktory jezyk polski nie
wykombinowal lepszego przymiotnika od `zajebisty'. Nie ulega
watpliwosci, ze bilety na miejsca z ograniczonym polem widzenia mogly
byc znacznie drozsze niz byly.

Beztroscy szowinisci twierdza, ze bialoglowy nie potrafia zagrac
Chopina, ze tu trzeba chlopa, coby walnal w klawiature. Skad ten
koncept, nie wiem. Fryderyk do tytanow nie nalezal. Czyzby dusza? P.
Fijalkowska pejzazowosc mazowiecka i pol rozleglosc nizinna odegrala
ladnie. Allegro - poprawnie. Romanca, `dumanie w piekny czas wiosenny,
ale przy ksiezycu' (F.Chopin) - poprawnie. Rondo (nareszcie krakowiak)
- slabo jakby, zwlaszcza poczatek, kiedy to na moment strach nam serca
scisnal, ze sie kopnie.

Po przerwie poszla trzecia symfonia Czajkowskiego, zwana Polska z powodu
finalowego poloneza. Trzecia symfonia jest bardziej do tanczenia niz
sluchania, pewnie dlatego jest tak rzadko grana. No, ale skoro Polska,
to musimy. W trakcie walca kilku sasiadow, wygladajacych na jazz na
zywo, wyszlo, a mi przyszlo do glowy, ze poszli rypnac plaszcze z
szatni. I przez cale ponure andante rzalem jak zrebie. Ale wszystko
sie kiedys konczy, nawet trzecia symfonia Piotra Ilicza. Ci, co sie
obudzili, bili serdecznie brawo.

Szanujaca sie orkiestra cymesy zostawia na bisy. Jak przystalo krakusom
hukneli mazurem. Z trudem przytrzymali mnie okoliczni, gdy zerwalem sie
z deski do holubcow. Pani siedzaca tuz zaslabla od jurnosci slowianskiej
nuty. Bila brawo na stojaco. - Co to? - zapytala mnie, bowiem nawet
tubylec pozna pod broda muzykologa. - Mazur z "Halki" - odparlem, choc
czort wie czy aby nie ze "Strasznego Dworu". Ostatni raz slyszalem to w
liceum.

Drugi bis byl nie tyle galicyjski co k.u.k. Cracovia semper fidelis.
Jana Brahmsa taniec wegierski, wedlug mych obliczen numer piaty.
Pieknie zagrany, z werwa i doza wyglupu, bowiem maestro tu i tam
frymusnie pauzowal i przeskakiwal. Moze za dlugo siedzi w Krakowie?
Huta, Skawina, i do tego Skrzynecki.

Pograli u nas do wtorku,
Pojechali do Niujorku.

Gdzieby teraz grali, kto wie. Moze by im jednak te filharmonie
odbudowac?

                                            A-ch Smiarowski
_______________________________________________________________________

Jacek Walicki 


Zamiast wstepu:

Sprawa poprawki do stanowej konstytucji Kolorado (w ktorym mieszkam)
zainicjowala jesienia przeszlego roku dyskusje na lamach Poland-L na
temat homoseksualizmu. Jak to zwykle wsrod prawdziwych Polakow prawie
wszyscy maja opinie, czesto jednak oparte na wewnetrznych odczuciach i
pewnikach, rzadziej uwzgledniajace fakty i proby analizy naukowej.
Swiadom wlasnej ignorancji zaczalem czytac co mi w rece wpadlo i z tego
wlasnie wyszlo ponizsze. Niewiele tego, i jesli spodziewacie sie
jednoznacznych rewelacji, to sie zawiedziecie. Rzeczywistosc (zwlaszcza
seksualna) jednoznaczna nie jest. Pisze (i dyskutuje) o tym dlatego, ze
uwazam, iz jest to temat uniwersalny. I podobnie jak temat cenzury czy
prawa do broni palnej dotyczy dzisiejszej i jutrzejszej Polski.


                        MYSZY I LUDZIE
                        ==============

Oczywiscie zaczelo sie od szczurow. Okazalo sie bowiem, ze `meskie'
szczury pozbawione testosteronu we wczesnym okresie rozwoju zarodka
wyrastaja ze zdolnoscia do owulacji. Staja sie `kobiece'. Ale co
naprawde ciekawe, to to ze zenskie szczury pozbawione estrogenu
wyrastaja bez zmian i zadnych perturbacji. Okazuje sie zatem, ze
wszystkie szczurze mozgi sa zenskie. Dopiero pod wplywem testosteronu
meskie szczury otrzymuja `meskie' mozgi [C. Barraclough, 1959].

Od tego odkrycia zaczeto poszukiwanie neurobiologicznego podloza
orientacji seksualnej. Poszukiwanie mierzalnych roznic w mozgu, ktore
by wyjasnialy orientacje seksualne, trwaja do dzis. Simon LeVay
opublikowal niedawno artykul "A Difference in Hypothalamic Structure
between Heterosexual and Homosexual Men" [Science, Aug. 1991]. W duzym
uproszczeniu, te badania wydaja sie potwierdzac, ze pewne obszary mozgu
(INAH 2,3) sa wieksze u osobnikow o orientacji seksualnej skierowanej ku
kobietom (czyli u heteroseksualnych mezczyzn i homoseksualnych kobiet) i
mniejsze u ludzi zainteresowanych mezczyznami (hetereseksualnych kobiet
i homoseksualnych mezczyzn). Wyniki te nie sa ostateczne i wymagaja
potwierdzenia na wiekszych probkach populacji.

Nastepna linia ataku w poszukiwaniu odpowiedzi na odwieczne pytanie
`dlaczego?' jest skoncentrowana na endokrynologii (dzieci i doroslych).
Ostatecznie wplyw hormonow jest widoczny golym okiem. Mimo tego Heinz
Meyer-Bahlburg (Columbia U.), ktory w 1984 przeanalizowal 27 serii
swiatowych badan endokrynologicznych, skonkludowal, ze nie ma
zasadniczych roznic pomiedzy poziomem testeronu u hetero- i homo-
seksualnych mezczyzn. W 1990 tenze Heinz (w Journal of Child and
Adoloscent Psychopharmacology) napisal tak: `The evidence available to
date is inconsistent, most studies are methodologically unsatisfactory,
and alternative interpretations of results cannot be ruled out.'

Trzecim, po neuroanatomii i endokrynologii, obszarem badan nad zrodlami
orientacji seksualnych, jest genetyka. Jezeli homoseksualizm ma podloze
genetyczne, to identyczne blizniaki powinne byc znakomitym polem
badawczym. Bailey i Pillard (w: "Genetic Study of Male Sexual
Orientation") porownali 56 blizniakow monozygotycznych, 54 blizniakow
roznojajowych i 57 genetycznie niespokrewnionych, a adoptowanych braci.

Jezeli homoseksualizm ma (choc czesciowe) podloze genetyczne, to
podobienstwo genetyczne powinno byc zbiezne z podobna orientacja
(homo)seksualna. Pomiedzy adoptowanymi bracmi ten stopien zbieznosci
wynosi 11%. Wsrod roznojajowych blizniakow zbieznosc wzrasta do 22%. A
posrod blizniakow jednojajowych istnieje 52% zbieznosci. (Ostatnio
Pillard powtorzyl te badania na kobietach - z bardzo podobnymi
wynikami).

Genetycy stosuja pojecie dziedzicznosci (mam nadzieje, ze sieciowi
genetycy mnie poprawia lub uzupelnia). Jest to wspolczynnik okreslajacy,
do jakiego stopnia geny sa zwiazane z roznicami pomiedzy ludzmi. Np.
kolor oczu jest dziedziczny w 100%; wzrost w 90%. Wspolczynnik
dziedzicznosci homoseksualizmu wyliczono na 70%. Oznacza to, ze element
genetyczny jest bardzo istotny, ale nie jest calkowicie odpowiedzialny
za orientacje seksualna.

Co z tego wszystkiego wynika? ABSOLUTNIE dokladnie nie wiadomo (czego
sie mozna spodziewac w dziedzinie badan tak zwiazanej z podstawowymi
elementami ludzkiego bytu). Ale ja to odczytuje tak: za orientacje
seksualna nie jest odpowiedzialny jeden prosty czynnik. Mieszkanie w
meskim akademiku lub stycznosc z niewyzytym deprawatorem. Splata sie
tu wiele elementow, i wplyw biologii jest bardzo istotny. Nalezy to
sobie rozwazyc spokojnie i po cichu. Zwlaszcza zanim zaczniemy oceniac
innych za ich `innosc'. Bo nasza `normalnosc' to umowny punkt w
seksualnym continuum.

-----------------------------------
Na podstawie niedawnych artykulow
w The Economist i The Atlantic Monthly

                                       wysmazyl - Jacek Walicki
_______________________________________________________________________

Wlodek Kaplan 


         SWOBODY OBYWATELSKIE W EWG ZE SZWEDZKIEJ PERSPEKTYWY
         ====================================================

Na marginesie dyskusji o swobodach obywatelskich (kolczykowanie
obywateli zamiast dowodow osobistych - temat poruszony polzarten na
liscie dyskusyjnej Poland-L) chcialbym przedstawic szwedzki poglad na
swobody w Europie (EWG). Jak zapewne nie wiecie, Szwecja `zlozyla
podanie' o przyjecie do Wspolnoty wraz z innymi panstwami neutralnymi
(miedzy innymi Finlandia, Austria - Szwajcaria sie wycofala) i teraz co
jakis czas debatuje sie w prasie na temat, jak przyjecie do EWG wplynie
na rozne aspekty zycia w Szwecji. Ponizszy tekst jest streszczeniem
artykulu, ktory sie ukazal w "Dagens Nyheter" (najwiekszy szwedzki
dziennik) w piatek, 5 marca.

Tajnosc EWG w kolizji ze szwedzkim prawem.

W Szwecji uwaza sie, ze nie wystarczy, jak urzedy informuja obywateli.
Obywatele maja unikalne w swiecie prawo kontrolowac proces podejmowania
decyzji. W przypadku przyjecia Szwecji do Wspolnoty powstanie duzo
problemow dotyczacych tego prastarego prawa, zapisanego juz w 1766 roku.
Zasada jawnosci polega na tym, ze obywatele maja mozliwosc sami
decydowac, jakie informacje chca otrzymac od instytucji, a nie maja byc
`informowani' odgornie przez urzedy o tym, co urzednicy uznaja za
stosowne. W EWG nie ma tak szeroko pojetej jawnosci. Kazda istytucja
decyduje sama, czy konkretne dokumenty sa jawne, czy nie. Sama
definicja `jawnosci' jest inna. Tylko to jest jawne, co zostalo
opublikowane, sa tez dokumenty okreslane jako tajne, ale wiekszosc
dokumentow znajduje sie w `szarej strefie', gdzie urzednicy sami
utajniaja je wedlug wlasnego uznania. Przykladowo `obywatel EWG' nie ma
zadnej mozliwosci udac sie do urzedu EWG i poprosic o wykaz
przychodzacej poczty, by pozniej samemu szukac danego dokumentu.

Nie tylko obecnie istniejace reguly zagrazaja szwedzkiej zasadzie
jawnosci, lecz takze te, ktore dopiero planuje sie wprowadzic. Nowe
dyrektywy dotyczace rejestrow danych (akt), ktore zaproponowala komisja
EWG i ktore maja byc uchwalone w przyszlym roku, w wielu waznych
punktach nie zgadzaja sie z zasada jawnosci:

- nie bedzie mozna udzielac informacji dotyczacych osob prywatnych jak
  do tej pory

- ktos, kto chce otrzymac jakies materialy, nie moze pozostac anonimowy

- ustanie ochrona, ktora wszyscy dzis otrzymuja na mocy prawa o wolnosci
  prasy

- na koniec, podwazona zostanie zasada jawnosci oparta na obowiazku
  zachowania danych w rejestrach, gdy juz nie sa potrzebne w
  dzialalnosci urzedu. To przykladowo umozliwia zobaczenie, jak
  szwedzkie wladze postepowaly podczas II wojny swiatowej.

W kregach rzadowych ma sie nadzieje, ze ta dyrektywa nigdy nie wejdzie w
zycie, zamiast tego wierzy sie, ze inne kraje zaczna na sprawe jawnosci
patrzec podobnie jak Szwecja.

Gdzie szwedzka zasada jawnosci koliduje z zasadami EWG:

                        EWG                         Szwecja
Zasada          wszystko tajne co           wszystko publiczne co
ogolna          nie opublikowane            nieutajnione

Dokumenty       nie ma automatycznego       dostepne dla wszystkich
`publiczne'     prawa ich uzycia            obywateli

Ochrona dla     nie ma                      zagwarantowana
osob informu-
jacych prase

Wglad i         informacje udzielane sa     kazdy moze szukac
kontrola        na warunkach okreslanych    informacji
                przez urzedy


Gdzie bedzie kolidowac, jesli EWG przyjmie nowe dyrektywy dotyczace
rejestrow danych (akt):

                        EWG                         Szwecja

Zasada          prawo jednostki do          wszyscy maja prawo do
ogolna          ochrony prywatnosci         do wgladu

Dane            nie mozna udzielac          wolny dostep dla obywateli
osobowe         informacji na podstawie     (z pewnymi wyjatkami, np:
                zasady jawnosci             rejestr policji kryminalnej)

Anonimowosc     nie gwarantowana            gwarantowana (z pewnymi
                                            wyjatkami)

Czas przecho-   tak dlugo, jak to jest      nalezy przechowywac, aby moc
wywania akt     potrzebne `wlascicielowi'   w przyszlosci opublikowac


Moj krociutki komentarz: Szwecja uchodzi za kraj, gdzie ludziom
poprzyczepiano numerki (numer personalny) i zastepuje sie nimi imie i
nazwisko przy kazdej okazji, co ma naruszc prywatnosci i ulatwiac
tworzenie komputerowych baz danych o obywatelach itp. Takie rejestry
tworzy sie i bedzie tworzyc, tak czy inaczej. Pokusa skomputreryzowania
jest zbyt wielka. Wydaje mi sie, ze nie jest takie wazne, czy w tych
rejestrach bede figurowal jako Wlodek Kaplan, zamiast nr 38409568584302
(:-)), co dla wielu wydaje sie byc sprawa o kardynalnym znaczeniu,
raczej sklanialbym sie do szwedzkiego punktu widzenia, ze takie
rejestry powinny byc jawne w jak najszerszym stopniu.

                                                    Wlodek Kaplan
_______________________________________________________________________

Maciek Blasikiewicz 


                            KARAC NIE KARAC?
                            ================

Redakcjo,

Chce odpowiedziec na uwagi Pana Remigioniego zamieszczone pod tytulem
"List otwarty do `GW' i `ZW'" w numerze 65 "Spojrzen". Pan Remigioni
uwaza, ze powinno sie miec pretensje do partii, z ktorej wywodzi sie
Minister Sprawiedliwosci. Wydaje mi sie, ze pretensje naleza sie takze
reszcie rzadu za to, ze nie przyznaje prokuraturze wystarczajacych
srodkow na wszczynanie i prowadzenie wymaganych akcji. Jest takie
przyslowie: `zrobie tyle kotletow, ile mi dacie bulki tartej'.

Nastepnie, Pan Remigioni podaje argument, ze spoleczenstwu moze sie nie
podobac wydawanie pieniedzy na dochodzenia. To jest argument tego
samego typu co `zamiast szukac gwalciciela, co bedzie kosztowne, lepiej
przeznaczyc te pieniadze na rehabilitacje ofiary', i z tego co wiem, nie
znalazl do tej pory poparcia w zadnym nowoczesnym spoleczenstwie.
Praworzadnosc jest podstawowa zasada funkcjonowania demokratycznego
spoleczenstwa, a nie luksusem, ktory fajnie by miec, ale na ktory nie
zawsze stac.

Pan Remigioni pisze tez, ze po czterdziestu latach, moze nie byc latwo
znalezc Ubeckich oprawcow, i ze latwo o omylki. Tym razem jest to
argument typu `nawet kiedy myslimy, ze udowodnilismy gwalcicielowi
wine, to zawsze jest szansa, ze to nie on', i tez nie znam
spoleczenstwa, gdzie nie karze sie ludzi tylko dlatego, ze istnieje
mozliwosc omylki. Wazna jest rownowaga miedzy potencjalna krzywda
wynikajaca z blednego posadzenia, a bezkarnoscia wynikajaca z
ograniczenia wymiaru sprawiedliwosci. W kontekscie zbrodni
Stalinowskich, konsekwentne odkrycie wszystkiego co sie da i ukaranie
winnych sa absolutnie konieczne, nie tylko ze wzgledow moralnych, ale
tez i po to, zeby oczyscic atmosfere raz na zawsze, aby kwestia nie
powracala bez konca na scene polityczna, z towarzyszacym rozdrapywaniem
ran, i aby mozna bylo zamknac bolesny rozdzial w historii, i zaczac sie
koncentrowac na budowaniu lepszej przyszlosci.

                                                 _
                                         Maciek Blasikiewicz
________________________________________________________________________

Jerzy Remigioni  odpowiada:


Dziekujac Redakcji za udostepnienie mi listu p. Blasikiewicza,
pragnalbym krotko poruszyc dwie sprawy:

Po pierwsze, zapewne niezamierzenie list ten dostarcza przykladu
sposobu dyskusji, ktory jest popularny nie tylko w mediach
elektronicznych, ale rowniez i w tzw. `szerokim swiecie': pisze sie,
ze argument p. X jest tozsamy z `abcdef', po czym sie ten ostatni
argument obala. Fakt, ze argumentu p. X w zaden sposob nie da sie
sprowadzic do `abcdef', umyka przy okazji uwadze. Przyklad:

>Pan Remigioni pisze tez, ze po czterdziestu latach, moze nie byc
>latwo znalezc Ubeckich oprawcow, i ze latwo o omylki. Tym razem
>jest to argument typu "nawet kiedy myslimy, ze udowodnilismy
>gwalcicielowi wine, to zawsze jest szansa, ze to nie on", i tez nie
>znam spoleczenstwa, gdzie nie karze sie ludzi tylko dlatego, ze
>istnieje mozliwosc omylki.

Gdyby ktos chcial odnalezc moj oryginalny tekst, to odnajdzie tam, ze
istotnie twierdze, ze o omylke latwo, i dlatego jestem za scisla
kontrola sadowa procedury, a nie za zaniechaniem postepowania. P.
Blasikiewicz polemizuje wiec wylacznie z wlasna teza, co byloby
w porzadku, gdyby mi tezy tej nie wkladal do ust.

Ale zostawmy igraszki retoryczne na boku i zwrocmy uwage na duzo
istotniejszy punkt drugi:

Ani ja, ani (jak mniemam) p. Blasikiewicz, ani duza czesc autorow
Listu Otwartego nie mieszkamy aktualnie w Polsce. Dlatego tez nasze
zdanie malo sie tu liczy: jest to sprawa przede wszystkim do
rozwiazania tam wlasnie, w kraju, a nie na emigracji. Nie znaczy to,
ze poza Polska nie powinno sie o tym mowic, ale nalezy moim zdaniem
unikac dawania wykladow zza granicy, co ma robic rzad czy tez
prokuratura w konkretnych sprawach. Bo mowic latwo, zwlaszcza jak
sie jest daleko i nic to nie kosztuje, a robic zwykle duzo trudniej.

                                      Jerzy Remigioni
_______________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
                     Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu)
                     Jurek Karczmarczuk (karczma@univ-caen.fr)
                     Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje:  Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)

Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1993. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP i gopher, adres:  (128.32.162.54), directory:
/pub/polish/publications/Spojrzenia.

____________________________koniec numeru 68___________________________