Nasz list w odpowiedzi na felieton Jerzego Trammera Korzenie Laicyzmu.


O dorabianiu korzeni

Felieton pana Trammera „Korzenie laicyzmu” z 20/8/05 ma osiem akapitów. Błędów rozumowania jest dużo więcej. Tak wiele, że może wydać się nieusprawiedliwionym mówienie o rozumowaniu. Jeden list do Redakcji nie pomieści ich analizy, lecz krótkie uwagi o przynajmniej jednym z każdego akapitu wykażą, że artykuł ma imponującą akapitową jednorodność.

W pierwszym dowiadujemy się, że „laicka część Francji neguje chrześcijański wpływ na Europę” co miało by się objawiać niezgodą na wpis tej obserwacji w preambułę konstytucji europejskiej. Wpływ jest oczywisty dla dorosłych Europejczyków o jakiejkolwiek orientacji filozoficznej. Lecz zauważmy, że nie proponuje się tam też odniesień o wpływie klimatu na dzieje kontynentu czy skutków nazizmu na pokojowe tendencje z ostatnich dekad.

Drugi akapit obwieszcza, że „wszelkie niemal idee, laickie własnie!, mają korzenie wyraźnie chrześcijańskie”. Nawet najpobieżniejsze studia historyczne objawiają obraz zgoła odwrotny. Chrześcijaństwo budowało swoje tradycje z elementów później nazwanych pogardliwie „pogańskimi” – od poglądów przejętych od Pitagorasa do całych bloków filozofii Platona i wizji świata rodem z Arystotelesa. Laickie nastawienia, jak odrzucenie boskiego pochodzenia władzy świeckiej czy uznanie prawa do naukowego badania rzeczywistości, były akceptowane przez chrześcijaństwo z dużym ociąganiem i początkową niechęcią.

Akapit trzeci przypomina „chrześcijański rodowód powszechnego prawa głosu”. Ale to porządek oparty na rządzącej religii zagwarantował w Europie najpierw długie istnienie niewolnictwa a potem feudalizmu. Żaden z tych systemów nie kojarzy się z prawem głosu, które (jak uczą nawet w podstawowych szkołach) było zasadniczym pomysłem demokracji starożytnej Grecji.

W bogatym w absurdy czwartym akapicie mówi się o drodze do „rozwiązania bólów i schorzeń świata”. Wielu filozofów czy historyków (jak nasz Witold Kula) analizowało chrześcijańskie inspiracje marksizmu i ich analogiczne początki. Ale szukając tu mentalnego rodowodu w chrześcijaństwie, które było „wpatrzone w przyszłość, oczekujące na zbawienie” autor przeoczył ważny element. Religia wpatrywała się w nieskończoność, czyli w niebo. Szukanie sprawiedliwości tu i teraz to nie implementacja chrześcijańskiego ducha ale rewolucyjne odejście od niego. Chrześcijaństwo zniechęcało do szukania zmian, bo miały one nadejść w innym królestwie.

Co do idei postępu, przypisywanie go chrześcijaństwu może być anachronizmem albo kpiną – a może ich mieszanką.

Wywód z piątego akapitu, że „Nietzscheanizm jest negatywem chrześcijańskiego pozytywu” a on sam rzekomo wziął się z „zażartej opozycji do chrześcijaństwa” to szybkie rozprawienie się z filozofem poprzez odpowiednie rozstawienie znaków plusa i minusa. Ale nierzetelną drwiną jest sugestia, że jeśli filozof opierał się religii X, to zawdzięczał jej swoje poglądy.

Szósty akapit brzmi: „Nie ma Nietzschego bez chrześcijaństwa, a bez Nietzschego egzystencjalizmu i postmodernizmu – idei europejskich.” Determinizm w formie i determinizm w treści – a w sumie nonsens uwidoczniony przez wielokrotność pojawiania się tych samych idei w różnych czasach i okolicznościach.

Akapit siódmy dotyczy nauki, „działalności dziś niereligijnej”. Czy chodzi o wygaszenie stosów przygotowanych dla niewygodnych hipotez światopoglądowych? Jaka by nie była intencja autora, zwraca uwagę stwierdzenie, że „Takie początki miała żarliwa kiedyś, niby laicka, lecz w swym patosie w istocie religijna, wiara w naukę.” To sformułowanie z trzema przymiotnikami niweluje różnice między wiarą (religijną) a przekonaniami o poprawności hipotez nauki. Lecz pierwsza jest nieodmienialnym objawieniem, a drugie – wynikiem otwartych dysput, w których można czasowo zamknąć spotkanie, ale nie usta.

Ósmy i ostani akapit lamentuje, że oto „nasi zachodni przyjaciele nie wiedzą o tym nic manifestując ignorancję historyczną.” Zaiste, historyczna to ignorancja Autora – nie zdawać sobie sprawy z rozległości dawnych i bieżących badań historii idei, prowadzonych w najróżniejszych centrach naukowych naszej cywilizacji.

Nie mamy obaw związanych z ideologicznymi motywacjami badań w tej dziedzinie. Spokojnie przyjmiemy nowe ustalenia czy rewelacje, gdy zostaną przyniesione sine ira et studio. Lecz bardzo nas niepokoją niewypały logiczne i merytoryczne w jednym z najważniejszych dzienników Kraju, którego tradycja dyskusji dziennikarskiej ma więcej korzeni w cenzurze niż w logice.

Jerzy Kocik
Carbondale, IL, USA

Andrzej Solecki
Florianópolis, SC, Brazylia